Emiliy w szpitalu spędziła dwa tygodnie mój tata wyszedł
tydzień temu w tej chwili zajmuje się nim mama a ja jadę po moją kochaną
księżniczkę. Tak MOJĄ, znamy się nie zbyt długo nie mieliśmy za dobrego
początku, Ashley nie daje za wygrana ale przez te dwa tygodnie się nie
odzywała, nie wiem nie obchodzi mnie teraz najważniejsze jest to by Emiliy
odpoczywała. Nie sądziłem że będę z dziewczyną którą zobaczyłem w lesie tamtej
nocy ale teraz nie mogę przestać myśleć, jest moim słońcem i gwiazdą, ja jestem
Romeo, a ona moja Julią. Dotarłem już pod szpital, zaparkowałem, zabrałem małe
pudełeczko z schowka i wszyłem z samochodu po czym go zamknąłem . Wrzuciłem
kluczyki do kieszeni spodni i już znajdowałem się szpitalu. Ruszyłem w stronę
sali gdzie ona leżała lecz jej tam nie było zacząłem się rozglądać na wszystkie
strony ale jej nadal nie było aż poczuła że ktoś mi skoczył na plecy, prawie
się przewróciłem.
Emiliy POV*
Czekając na Justina pakowałam się i wymyśliłam że spróbuje
go jakoś zaskoczyć, doszłam do tego że szybko musiałam wyjść z Sali bo
wiedziałam że Justin tu przyjdzie wiec poszłam do kawiarni. Czekałam 15 min za
ten czas napiłam się gorącej czekolady.
Zauważyłam Justina wchodzącego do szpitala mam nadzieje że mnie nie
widział bo kawiarnia od razu znajdowała się przy wejściu. Gdy zorientował się
że mnie nie ma w sali zaczął się rozglądać wszędzie wykorzystałam sytuacje że
odwrócił się tyłem wskoczyłam mu na plecy i zasłoniłam oczy rękami.
- Zgaduj – Powiedziałam i się zaśmiałem
- Moja najpiękniejsza księżniczka – zaśmiał się i
zeskoczyłam z niego a on się do mnie odwrócił
- Nie jestem księżniczką i nigdy nią nie byłam - dodałam
- Dla mnie zawsze nią będziesz – powiedział i mnie pocałował
– Mam coś dla ciebie – ciekawe co znów miał przez te dwa tygodnie dostałam
chyba z 10 bukietów róż, odsunął się i sięgną do kieszeni swojej kurtki,
wyją z niej małe fioletowe pudełko po
czym mi je wręczył. Byłam bardzo ciekawa co tam jest więc nie wahałam się i je
otworzyłam, w środku znajdował się naszyjnik z sercem (kliknij).
- Ojej…jest przepiękny dziękuje – przytuliłam go mocno i
pomógł mi go założyć
-Pięknie, to co jedziemy ? Gdzie masz rzeczy?
- Tak, rzeczy mam przy recepcji pielęgniarka pozwoliła mi je
tam zostawić – odpowiedziałam i poszłam w tamta stronę wzięłam torbę i
wyszliśmy z szpitala. Justin włożył moja torbę do bagażnika a potem odtworzył
mi drzwi od samochodu. Okrążył auto i usiadł za kierownicą. Patrzyłam sie na Justina cały czas myśląc o
tym co będę o tym co jest. Zakochałam się w nim w tak krótki czasie jest to
możliwe? Ale on jest wyjątkowy, inny nie umiem tego określić ale cieszę się że
go poznałam. Wyrwał mnie z zamyślenia śmiech Justina.
-Co? Co z czego się
śmiejesz? – zdezorientowana zapytałam
- Z ciebie szkoda że nie widziałaś swojej miny – nie przestawał
się śmiać
- Głupi jesteś – powiedziałam
- Powiedz mi coś czego nie wiem kochanie – chwycił mnie za
rękę a druga kierował – O czym tak myślałaś? – troskliwie zapytał
- O niczym ważnym – powiedziałam cicho chciałabym by tak
zostało taki spokój ale moje Zycie takie nie jest
- Ok jak tam chcesz…Jesteśmy już, chłopaki czekają na ciebie
w domu – uśmiechnął się i zatrzymał samochód pod garażem wyjął moje rzeczy z
bagażnika i razem weszliśmy przez drzwi wejściowe. Zdjęłam swoje buty i weszłam
do salonu a chłopaki czekali na mnie z tortem i winem na przywitanie. Justin
stanął z mną i przytulił .
-Dobrze że znów jesteś – wyszeptał mi do ucha Justin swoim
zachrypniętym głosem
- Witaj Evil tęskniliśmy za tobą nie miał kto po nas
wrzeszczeć – zaśmiał się Joh
-Haha…Bardzo śmieszne – uśmiechnęłam się
-Może zaczniemy jeść ten pięknie wyglądający czekoladowy
tort – odparł Nick wszyscy się zaśmiali
- Ok, największy kawałek dajcie Nickowi – powiedziałam, Jimmy pokroił
go, usiedliśmy wygodnie ja na kolanach Justina a reszta na kanapie zaczęliśmy
rozmawiać co obili jak mnie nie było dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy.
- Więc, co takiego robiliście pod moją nieobecność? Bo jak widzę to
domu jeszcze stoi - zapytałam i wzięłam
kawałek ciasta do ust
- A tam takie różne rzeczy – odpowiedział Joh
- Jakie różne rzeczy? – widać było ze cos ukrywali
- No np. Siedzieliśmy sobie w domu z Justinem graliśmy na konsoli
oglądaliśmy filmy takie typowe męskie sprawy
- Jakie filmy mieliście? – byłam ciekawa wszystkiego
-Takie typowe filmy akcji na przykład Szybcy i Wściekli - wtrącił Justin
-Aha…- nie dokończyłam bo zobaczyła coś pod kanapą na której siedzieli,
wstałam z kolan Justina i sięgnąłem po to. Była to płyta , już wiadomo jakie
filmy oglądali. Sasha Gray to fajnie się bawili.
-Takie typowe filmy akcji na przykład Szybcy i Wściekli - wtrącił Justin
- To są te filmy akcji – zaśmiałam się i popatrzyłam na wszystkich,
zapadła cisza nie wiedzieli co powiedzieć a z tego zaczęłam się śmiać jeszcze
głośniej i rzuciłam płytą to Nicka
- Ej uważaj bo się porysuje – po tych słowach jeszcze bardziej się
śmiałam już łzy ze śmiechu mi leciała, gdy już się trochę uspokoiłam dalej nikt
nic nie powiedział
- Ty lepiej znajdź sobie dziewczyny a nie siedź przed telewizorem, i co
wy wszyscy też ? – popatrzyłam na Joh,Jason i Jimmy milczeli więc to było jasne
że oni też znów zaczęłam się śmiać
- No i z czego się śmiejesz Justin też – gdy to usłyszałam w momencie
zamarłam popatrzyłam się na Justina on podrapał się po głowie
- Tylko raz….Dobrze koniec tematu napijmy się wina i zapomnijmy o tej
sytuacji
- Ok, niech wam będzie i co cały czas tylko w domu siedzieliście? –
postanowiłam dać z tym spokój jeśli nie umieją się bawić to już nie moja wina,
śmieszy mnie to usiadłam ponownie na kolanach Justina
- Nie , zbieraliśmy jeszcze kasę, chodziliśmy po klubach itd. –
powiedziała Jimmy nalewając czerwonego wina
- Gdzie macie tą kasę? – zapytałam ciekawie
- Wydaliśmy – powiedzieli chórem
- CO?! Niby na co?! – wykrzyknęłam zdziwiona
- Dowiesz się w swoim czasie – znów powiedzieli chórem
- Ćwiczyliście to czy co?! – zirytowana wrzasnęłam
- Nie – znów to zrobili
- Koniec idę do swojego pokoju – dokończyłam wino i wstałam – Justin
zaniosłeś moją torbe do pokoju?
-Tak kochanie – odpowiedział
- Przyjdziesz do mnie za chwilę? –zapytałam zmęczona
- Mhm…tylko dopije to wino – powiedział i patrzyła jak wychodze z
salonu
Wchodziłam po schodach i skierowałam się do swojego pokoju, gdy tam
weszłam nie mogłam uwierzyć swoim oczom, czy to na prawdę był mój pokój
wszystko inne ściany pomalowane na czerwono szary kolor, nowe szafki a co
najlepsze nowe łóżko takie o którym marzyłam po tym nie miałam wątpliwości że
to Justina pomyślą przypomniało mi się jak z nim rozmawiała w szpitalu
- Jak się czujesz
? – troskliwie zapytał Justin
- Lepiej –
odpowiedziałam
- Masz tutaj
miejsce niczym księżniczka – zaśmiał się
- Niby czemu? –
niezrozumiale zapytałam
- Zasłony po
bokach, obiad donoszony do lóżka pełna opieka – nie przestawał się uśmiechać
- Najbardziej to
chyba zasłony
-Dlaczego?
-Zawsze marzyłam
o takim łóżku z baldachimem, takim dużym. Wiem wiem to dziecinne marzenie –
zaśmiałam się
- Wcale nie
zobaczysz z czasem
One jest prze kochany że to zrobił już wiem dlaczego wydali kasę i
powiedzieli że z czasem się dowiem. Niedowierzając zaczęłam się cieszyć jak
małe dziecko które dostało rower
-Justin! – krzyknęłam a po sekundzie zjawił się w pokoju – To twoja
robota przyznaj się !
- Mój pomysł a chłopaki pomogli – stał w dziwach podbiegłam do niego i mocno
go przytuliłam prawie się przewróciliśmy Justin złapał mnie za tyłek tak żebym
nie spadla z jego ramion na podłogę po czym cicho jęknęłam w chwili zrobiło się
coraz goręcej, zaczął mnie namiętnie
całować.
- A widziałaś łazienkę ? – zapytał trzymając mnie
-Łazienkę też ? – zdziwiona spytałam zeskoczyłam z Justina i podbiegłam
do drzwi łazienki, otworzyłam je i ujrzałam pomieszczenie w którym zazwyczaj
najczęściej byłam sami wiecie z jakich powodów. Pomieszczenie było całe z
złotym i białym kolorze wszystkie kosmetyki, perfumy były nowe, wszystko ty
było nowe. Wróciłam do sypiali gdzie był Justin znów rzucałam się na niego.
-Nie zasługuje na tak wspaniałego chłopaka – powiedziałam z szczęścia
- Nie mów tak , ja nie zasługuje na taka piękną dziewczynę – dodał i
musnął lekko moje usta – Pewnie jesteś zmęczona – trzymając mnie na rekach
położył mnie na łóżku i przykrył kocem nie miałam nawet siły się przebrać ,
pocałował mnie w czoło gdy już miał wychodzić złapałam go za rękę
- Zostań proszę – powiedziałam szeptem a on zrobił to o co go prosiłem
położył się obok mnie a ja mocno się w niego wtuliłam, mogła bym tak leżeć
wieczność po chwili razem zasnęliśmy
Justin POV*
*Następnego dnia*
Obudziło mnie słońce padające przez okno, Emiliy nadal spała wtulona we
mnie. Powoli się „wyślizgnąłem” tak by jej nie obudzić, gdy wszyłem z sypialnie
prawie nie szelestnie. Ruszyłem w stronę kuchni, wyjąłem z szafki szklankę po
czym napełniłem ja moim ulubionym sokiem pomarańczowym. Usłyszałem śmiechy z
salonu więc tam poszedłem. Zobaczyłem chłopaków siedzących, przywitałem się.
- Siema chłopaki
-Cześć stary, mamy tu małą imprezę dołączysz się? – zapytał Nikc
-Właśnie widać – wskazałem na parę butelek piwa i wódki
- To co dołączysz się? – zapytała ponownie
- No nie wiem
- No z kumplami się nie napijesz? – oburzony powiedział Jimmy
- No dobra ale tylko jednego – zgodziłem się wziąłem pierwszy kieliszek
wódki po tym kolejny i kolejny aż nie wiedziałem ile ich już było, moje nogi
zrobiły się jak z waty gdy chciałem wstać prawie się przewracałem. Każdy z nas
był taki sobie ale ja chyba najbardziej. Usłyszałem kogoś na schodach po czym
zobaczyłem seksowną dziewczynę, znałem ją? Nie wiem.
- Hej, ślicznotko umówisz się ze mną? –wstałem i zbliżyłem się do niej
- Co? Ale jebie od ciebie wódką, odsuń się od mnie – odsunęła się krok
do tyłu ale ja nie dałem za wygraną była tak podniecająca
- Chyba że od razu chcesz iść do sypialni – chwyciłem ja w tali a ona
od razu mnie odepchnęła
- Odpierdol się porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz –
warknęłam
- Nie, nie odpuszczę – złapałem ja za nadgarstek i
przyciągnęłam mocno do siebie zaczęła się wyrywać ale nie wychodziło jej to po
chwili poczułem mocne uderzenie w twarz a ona wybiegła z domu
Emiliy POV*
Co to było? Nie wiedziałam co o tym myśleć pewnie chłopcy go
upili przysięgam że zrobię im coś, tak że się nie pozbierają. Z tego wszystkiego
nie wzięłam sobie kurtki na szczęśćcie nie było az tak zimno. Szłam przez las
cisz nikt wokół, uszły szłam szelesty rozejrzałam się ale nikogo nie było
postanowiłam nie zwracać na to uwagi poszłam dalej. Po chwili ktoś mi założył
na twarz jaką szmatę nie wiem co to
było.
- Co kur…. – nie dokończyłam poczułam mocne uderzenie w głowę i upadłam.
___________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Hej misie :3
Jak tam u was? Tym razem chyba jest trochę dłuższy mam nadzieje że sie spodoba :)
Jak myślicie co sie stanie z Emiliy ? Jestem ciekawa waszych pomysłów :*
Ale fajnie *.*
OdpowiedzUsuńGenialny *-*
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY! *-*
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NN ♥
Super czekam nn
OdpowiedzUsuń