środa, 7 maja 2014

Rozdział 16



Obudziłam się z ciemnym pomieszczeniu nie widziałam niczego aż do chwili gdy otworzyły się jakieś drzwi i oślepiły mnie światło wpadające przez nie. Widziałam nie wyraźnie, głowa dalej mnie nie bolała od uderzenia, przed  mną ukazał się dobrze zbudowany mężczyzna w skórzanej kurtce i białej koszulce nie powiem że nie był przystojny…chwila, chwila co ja gadam…chyba mocno dostałam w tą głowę, koniec. Podszedł do mnie i podniósł mnie i posadził na krześle po czym mnie do niego przywiązał. Próbowałam się wydostać ale na ci on tylko się zaśmiał.
- Z czego się śmiejesz  gnoju ?! – wrzasnęłam
- Z ciebie ślicznotko – chwycił mnie za podbródek bym na niego popatrzyłam a ja splunęłam mu na twarz – Suka pierdolona – uderzył mnie w twarz
- Zostaw ją, nie chce jej martwej – znam ten głos kto by inny
- Ashley – dodałam
- No jasne że jak kto by inny stęskniłaś się? – oparła się o krzesło na którym siedziałam
- Czego ty kurwa jeszcze chcesz ! Załatwiliśmy już wszystko, miałaś mi dać spokój ! 

- Nie było takiej umowy, uratowałaś swojego chłoptasia i tyle, ale to nie znaczy że ci dam spokój. Teraz mi się wydaje że on upija się w domu i ma w dupie gdzie ty jesteś, nie sądzisz? – nie odezwałam się ani słowem – Tak właśnie myślałam – uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku drzwi zatrzymała się na chwile
- Zajmij się nią Cris, rób co chcesz tylko jej nie zabij przyda się nam jeszcze – powiedziała do Crisa i wyszła a on zbliżył się do mnie i przejechał ręką po moim policzku, które było mokre od łez, właśnie od łez w tym momencie się bałam jeśli chłopcy leżą upici w domu i nie mam kontaktu ze światem 
- Zabawimy się trochę kotku – wyszeptał mi do ucha i zaklejał mi usta taśmą bym siedział cicho po czym położył mnie na łóżku i związał. Nie mogłam w to uwierzyć że zostanę zgwałcona. Cris zaczął obmacywać, wierciłam się z nadzieją że coś to da. Włożył ręce po koszulkę i ja rozerwał po chwili byłam już naga, krzyczałam wrzeszczałam próbowałam się wyrwać  powtarzała sobie w głowę „Justin Gdzie jesteś!” . Zawiązał mi oczy i szybko we mnie wszedł.
- Tak kochanie, krzycz sobie ile chcesz i tak nic ci już nie pomorze jesteś teraz cało moja – poruszał się we mnie coraz szybciej łzy spływały mi po twarzy jak wodospad, nie radziłam sobie z tym on nie przestawał, bił mnie do tego.
Po 3 godzinach męczarni z nim wreszcie wyszedł z pokoju. Zostałam sama naga i obolała, dalej była przywiązana i nie mogłam się ruszyć.

Justin POV*

Obudziłem się z kacem wszyscy jeszcze spali, obok mnie leżało mnóstwo butelek po piwie, wódce i niedopałki petów.  Głowa mi nawalała ze wytrzymać się nie dało. Poszedłem szukać Emiliy ale jej nie znalazłem, wystraszyłem się bo nie wyszła by od tak w środku nocy i to bez kurtki wisiała na wieszaku to było do niej nie podobne aż dziwne. Szybko zacząłem budzić chłopaków.
- Wstawajcie szybko! Emiliy zniknęła! – wręcz krzyczałem po nich by się ruszyli ale w tym stanie nie wiem czy cos zrobimy.
- Daj nam spokój, głowa mnie boli – odezwał się Joh mamrocząc
- Nie rozumiecie że Emiliy zniknęła! – krzyczałem już tak głośno by do nich to dotarło i widocznie się udało
- Co ty kurwa jaj sobie robisz?? – Joh szybko wstał
- Nie kurwa, no nie mam jej nigdzie a kurtkę zostawiła, co najlepsze nie pamiętam co się wydarzyło przed ostatnie godziny – załamany powiedziałem – Proszę znaczcie ją szybko 

- Zrobimy wszystko co się, ty spróbuj się do niej dodzwonić , załóżmy że ma telefony, a my chłopaki idziemy po sprzęt namierzymy ją – odparł Jimmy
Mimo naszego stanu po mini  imprezie zrobiliśmy wszystko co się da. Dzwoniłem i dzwoniłem bez przerwy dalej nie odbierała. Telefonu nie było słychać w domu więc musiała go mięć przy sobie albo gosze…zabrali jej go.
- Znalazłem – wykrzyknął Jimmy – Jest u Ashley! Zbieramy się
Wszyscy wyszli i skierowali się do samochodów. Po 5 min już byliśmy pod opuszczonym magazynem. Nie było żadnych samochodów nic martwa cisza, już różne myśli chodziły mi po głowie że to nie tu nie zdołamy jej odszukać. Weszliśmy bezszelestnie do środka, nikogo nie było, ale było niedopałki papierosów jeszcze się z nich dymiło.
- Ktoś nie dawno tu był, Przeszukać to miejsce – powiedział Joh
Każdy chodził i sprawdzał drzwi razem ze mną. Nic nie było skierowałem się do ostatnich nie sprawdzonych drzwi były zamknięte Jeskym kopnięciem je wyrwałem z zawiasów, opadły na podłogę. To co tam zobaczyłem przeszło  wszystkie granice. Emiliy leżała nieprzytomna przywiązana i naga na łóżku , dlaczego to musiała się wydarzyć …kurwa dlaczego ! Podbiegłem szybko do niej i rozwiązałem.
- Emiliy…Emiliy, obudź się kochanie proszę….Emiliy – próbowałem ją obudzić
- Jus…- otworzyła oczy
- Cicho kochanie nic nie mów – owinąłem  ją moja bluzą i wiozłem na ręce – Chłopaki mam ją! – krzyknąłem po czym oni szybko się pojawili .
- No, no, no kogo my tu mamy – zza pleców usłyszałem głos Ashley, przekląłem pod nosem. Chłopaki dali mi znak bym ja stąd zabrała i tak zrobiłem. Wyszyłem z budynku, położyłem ją na tylnim siedzeniu mojego auta ja siadłem za kierownice i ruszyłem. Przez cała drogę patrzyłem się co chwile w lusterku na Emiliy. Dlaczego ja na to pozwoliłam to nie miało się wydarzyć, nie zasługuje na nią, nie umiem zapewnić jej bezpieczeństwa takiego jakiego chciała.


________________________________________
Hejka, jak pewnie widzicie zmieniło sie dużo mam nadzieje że i tez z rozdziałami się zmieni. W tekście mogą być błędy bo to piałam na szybko.. Jak ci się spodobał to skomentuj :)

środa, 19 marca 2014

Rozdział 15



Emiliy w szpitalu spędziła dwa tygodnie mój tata wyszedł tydzień temu w tej chwili zajmuje się nim mama a ja jadę po moją kochaną księżniczkę. Tak MOJĄ, znamy się nie zbyt długo nie mieliśmy za dobrego początku, Ashley nie daje za wygrana ale przez te dwa tygodnie się nie odzywała, nie wiem nie obchodzi mnie teraz najważniejsze jest to by Emiliy odpoczywała. Nie sądziłem że będę z dziewczyną którą zobaczyłem w lesie tamtej nocy ale teraz nie mogę przestać myśleć, jest moim słońcem i gwiazdą, ja jestem Romeo, a ona moja Julią. Dotarłem już pod szpital, zaparkowałem, zabrałem małe pudełeczko z schowka i wszyłem z samochodu po czym go zamknąłem . Wrzuciłem kluczyki do kieszeni spodni i już znajdowałem się szpitalu. Ruszyłem w stronę sali gdzie ona leżała lecz jej tam nie było zacząłem się rozglądać na wszystkie strony ale jej nadal nie było aż poczuła że ktoś mi skoczył na plecy, prawie się przewróciłem.

Emiliy POV* 

Czekając na Justina pakowałam się i wymyśliłam że spróbuje go jakoś zaskoczyć, doszłam do tego że szybko musiałam wyjść z Sali bo wiedziałam że Justin tu przyjdzie wiec poszłam do kawiarni. Czekałam 15 min za ten czas napiłam się gorącej czekolady.  Zauważyłam Justina wchodzącego do szpitala mam nadzieje że mnie nie widział bo kawiarnia od razu znajdowała się przy wejściu. Gdy zorientował się że mnie nie ma w sali zaczął się rozglądać wszędzie wykorzystałam sytuacje że odwrócił się tyłem wskoczyłam mu na plecy i zasłoniłam oczy rękami.
- Zgaduj – Powiedziałam i się zaśmiałem  
- Moja najpiękniejsza księżniczka – zaśmiał się i zeskoczyłam z niego a on się do mnie odwrócił
- Nie jestem księżniczką i nigdy nią nie byłam  - dodałam
- Dla mnie zawsze nią będziesz – powiedział i mnie pocałował – Mam coś dla ciebie – ciekawe co znów miał przez te dwa tygodnie dostałam chyba z 10 bukietów róż, odsunął się i sięgną do kieszeni swojej kurtki, wyją  z niej małe fioletowe pudełko po czym mi je wręczył. Byłam bardzo ciekawa co tam jest więc nie wahałam się i je otworzyłam, w środku znajdował się naszyjnik z sercem (kliknij).
- Ojej…jest przepiękny dziękuje – przytuliłam go mocno i pomógł mi go założyć
-Pięknie, to co jedziemy ? Gdzie masz rzeczy?
- Tak, rzeczy mam przy recepcji pielęgniarka pozwoliła mi je tam zostawić – odpowiedziałam i poszłam w tamta stronę wzięłam torbę i wyszliśmy z szpitala. Justin włożył moja torbę do bagażnika a potem odtworzył mi drzwi od samochodu. Okrążył auto i usiadł za kierownicą.  Patrzyłam sie na Justina cały czas myśląc o tym co będę o tym co jest. Zakochałam się w nim w tak krótki czasie jest to możliwe? Ale on jest wyjątkowy, inny nie umiem tego określić ale cieszę się że go poznałam. Wyrwał mnie z zamyślenia śmiech Justina.
-Co? Co  z czego się śmiejesz? – zdezorientowana zapytałam
- Z ciebie szkoda że nie widziałaś swojej miny – nie przestawał się śmiać
- Głupi jesteś – powiedziałam
- Powiedz mi coś czego nie wiem kochanie – chwycił mnie za rękę a druga kierował – O czym tak myślałaś? – troskliwie zapytał
- O niczym ważnym – powiedziałam cicho chciałabym by tak zostało taki spokój ale moje Zycie takie nie jest
- Ok jak tam chcesz…Jesteśmy już, chłopaki czekają na ciebie w domu – uśmiechnął się i zatrzymał samochód pod garażem wyjął moje rzeczy z bagażnika i razem weszliśmy przez drzwi wejściowe. Zdjęłam swoje buty i weszłam do salonu a chłopaki czekali na mnie z tortem i winem na przywitanie. Justin stanął z mną i przytulił .
-Dobrze że znów jesteś – wyszeptał mi do ucha Justin swoim zachrypniętym głosem 
- Witaj Evil tęskniliśmy za tobą nie miał kto po nas wrzeszczeć – zaśmiał się Joh
-Haha…Bardzo śmieszne – uśmiechnęłam się
-Może zaczniemy jeść ten pięknie wyglądający czekoladowy tort – odparł  Nick wszyscy się zaśmiali
- Ok, największy kawałek dajcie Nickowi – powiedziałam, Jimmy pokroił go, usiedliśmy wygodnie ja na kolanach Justina a reszta na kanapie zaczęliśmy rozmawiać co obili jak mnie nie było dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy.
- Więc, co takiego robiliście pod moją nieobecność? Bo jak widzę to domu jeszcze stoi  - zapytałam i wzięłam kawałek ciasta do ust 
- A tam takie różne rzeczy – odpowiedział Joh
- Jakie różne rzeczy? – widać było ze cos ukrywali
- No np. Siedzieliśmy sobie w domu z Justinem graliśmy na konsoli oglądaliśmy filmy takie typowe męskie sprawy
- Jakie filmy mieliście? – byłam ciekawa wszystkiego
-Takie typowe filmy akcji na przykład Szybcy i Wściekli - wtrącił Justin 
-Aha…- nie dokończyłam bo zobaczyła coś pod kanapą na której siedzieli, wstałam z kolan Justina i sięgnąłem po to. Była to płyta , już wiadomo jakie filmy oglądali. Sasha Gray to fajnie się bawili.
- To są te filmy akcji – zaśmiałam się i popatrzyłam na wszystkich, zapadła cisza nie wiedzieli co powiedzieć a z tego zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej i rzuciłam płytą to Nicka 

- Ej uważaj bo się porysuje – po tych słowach jeszcze bardziej się śmiałam już łzy ze śmiechu mi leciała, gdy już się trochę uspokoiłam dalej nikt nic nie powiedział
- Ty lepiej znajdź sobie dziewczyny a nie siedź przed telewizorem, i co wy wszyscy też ? – popatrzyłam na Joh,Jason i Jimmy milczeli więc to było jasne że oni też znów zaczęłam się śmiać
- No i z czego się śmiejesz Justin też – gdy to usłyszałam w momencie zamarłam popatrzyłam się na Justina on podrapał się po głowie 

- Tylko raz….Dobrze koniec tematu napijmy się wina i zapomnijmy o tej sytuacji
- Ok, niech wam będzie i co cały czas tylko w domu siedzieliście? – postanowiłam dać z tym spokój jeśli nie umieją się bawić to już nie moja wina, śmieszy mnie to usiadłam ponownie na kolanach Justina
- Nie , zbieraliśmy jeszcze kasę, chodziliśmy po klubach itd. – powiedziała Jimmy nalewając czerwonego wina
- Gdzie macie tą kasę? – zapytałam ciekawie
- Wydaliśmy – powiedzieli chórem
- CO?! Niby na co?! – wykrzyknęłam zdziwiona
- Dowiesz się w swoim czasie – znów powiedzieli chórem
- Ćwiczyliście to czy co?! – zirytowana wrzasnęłam
- Nie – znów to zrobili
- Koniec idę do swojego pokoju – dokończyłam wino i wstałam – Justin zaniosłeś moją torbe do pokoju?
-Tak kochanie – odpowiedział
- Przyjdziesz do mnie za chwilę? –zapytałam zmęczona
- Mhm…tylko dopije to wino – powiedział i patrzyła jak wychodze z salonu
Wchodziłam po schodach i skierowałam się do swojego pokoju, gdy tam weszłam nie mogłam uwierzyć swoim oczom, czy to na prawdę był mój pokój wszystko inne ściany pomalowane na czerwono szary kolor, nowe szafki a co najlepsze nowe łóżko takie o którym marzyłam po tym nie miałam wątpliwości że to Justina pomyślą przypomniało mi się jak z nim rozmawiała w szpitalu
- Jak się czujesz ? – troskliwie zapytał Justin
- Lepiej – odpowiedziałam
- Masz tutaj miejsce niczym księżniczka – zaśmiał się
- Niby czemu? – niezrozumiale zapytałam
- Zasłony po bokach, obiad donoszony do lóżka pełna opieka – nie przestawał się uśmiechać
- Najbardziej to chyba zasłony
-Dlaczego?
-Zawsze marzyłam o takim łóżku z baldachimem, takim dużym. Wiem wiem to dziecinne marzenie – zaśmiałam się
- Wcale nie zobaczysz z czasem
One jest prze kochany że to zrobił już wiem dlaczego wydali kasę i powiedzieli że z czasem się dowiem. Niedowierzając zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko które dostało rower
-Justin! – krzyknęłam a po sekundzie zjawił się w pokoju – To twoja robota przyznaj się !
- Mój pomysł a chłopaki pomogli – stał w dziwach podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam prawie się przewróciliśmy Justin złapał mnie za tyłek tak żebym nie spadla z jego ramion na podłogę po czym cicho jęknęłam w chwili zrobiło się coraz goręcej,  zaczął mnie namiętnie całować.
- A widziałaś łazienkę ? – zapytał trzymając mnie
-Łazienkę też ? – zdziwiona spytałam zeskoczyłam z Justina i podbiegłam do drzwi łazienki, otworzyłam je i ujrzałam pomieszczenie w którym zazwyczaj najczęściej byłam sami wiecie z jakich powodów. Pomieszczenie było całe z złotym i białym kolorze wszystkie kosmetyki, perfumy były nowe, wszystko ty było nowe. Wróciłam do sypiali gdzie był Justin znów rzucałam się na niego.
-Nie zasługuje na tak wspaniałego chłopaka – powiedziałam z szczęścia
- Nie mów tak , ja nie zasługuje na taka piękną dziewczynę – dodał i musnął lekko moje usta – Pewnie jesteś zmęczona – trzymając mnie na rekach położył mnie na łóżku i przykrył kocem nie miałam nawet siły się przebrać , pocałował mnie w czoło gdy już miał wychodzić złapałam go za rękę
- Zostań proszę – powiedziałam szeptem a on zrobił to o co go prosiłem położył się obok mnie a ja mocno się w niego wtuliłam, mogła bym tak leżeć wieczność po chwili razem zasnęliśmy


Justin POV*


*Następnego dnia*

Obudziło mnie słońce padające przez okno, Emiliy nadal spała wtulona we mnie. Powoli się „wyślizgnąłem” tak by jej nie obudzić, gdy wszyłem z sypialnie prawie nie szelestnie. Ruszyłem w stronę kuchni, wyjąłem z szafki szklankę po czym napełniłem ja moim ulubionym sokiem pomarańczowym. Usłyszałem śmiechy z salonu więc tam poszedłem. Zobaczyłem chłopaków siedzących, przywitałem się.
- Siema chłopaki
-Cześć stary, mamy tu małą imprezę dołączysz się? – zapytał Nikc
-Właśnie widać – wskazałem na parę butelek piwa i wódki
- To co dołączysz się? – zapytała ponownie
- No nie wiem
- No z kumplami się nie napijesz? – oburzony powiedział  Jimmy
- No dobra ale tylko jednego – zgodziłem się wziąłem pierwszy kieliszek wódki po tym kolejny i kolejny aż nie wiedziałem ile ich już było, moje nogi zrobiły się jak z waty gdy chciałem wstać prawie się przewracałem. Każdy z nas był taki sobie ale ja chyba najbardziej. Usłyszałem kogoś na schodach po czym zobaczyłem seksowną dziewczynę, znałem ją? Nie wiem.
- Hej, ślicznotko umówisz się ze mną? –wstałem i zbliżyłem się do niej
- Co? Ale jebie od ciebie wódką, odsuń się od mnie – odsunęła się krok do tyłu ale ja nie dałem za wygraną była tak podniecająca
- Chyba że od razu chcesz iść do sypialni – chwyciłem ja w tali a ona od razu mnie odepchnęła
- Odpierdol się porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz – warknęłam 
- Nie, nie odpuszczę – złapałem ja za nadgarstek i przyciągnęłam mocno do siebie zaczęła się wyrywać ale nie wychodziło jej to po chwili poczułem mocne uderzenie w twarz a ona wybiegła z domu

Emiliy POV* 


Co to było? Nie wiedziałam co o tym myśleć pewnie chłopcy go upili przysięgam że zrobię im coś, tak że się nie pozbierają. Z tego wszystkiego nie wzięłam sobie kurtki na szczęśćcie nie było az tak zimno. Szłam przez las cisz nikt wokół, uszły szłam szelesty rozejrzałam się ale nikogo nie było postanowiłam nie zwracać na to uwagi poszłam dalej. Po chwili ktoś mi założył na twarz jaką szmatę nie  wiem co to było.
- Co kur…. – nie dokończyłam  poczułam mocne uderzenie w głowę i  upadłam.


___________________
 CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Hej misie :3 
Jak tam u was? Tym razem chyba jest trochę dłuższy mam nadzieje że sie spodoba :) 
Jak myślicie co sie stanie z Emiliy ? Jestem ciekawa waszych pomysłów :*

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 14



- Emiliy muszę ci coś powiedzieć od dawna chciałem ale się bałem więc mówię ci to teraz...Emiliy ja... 
 

______________________________________


- Od dłuższego czasu …

- No mów Justin, spokojnie. – Powiedziała miło.

- No bo ja .. – byłem zbyt zdenerwowany żeby jej to powiedzieć.

- Wyduś to z siebie.

- No bo ja cię kocham. – Wydusiłem to z siebie. Wziąłem oddech i popatrzyłem w jej oczy. Popatrzyła na mnie z zdziwieniem, chciała coś powiedzieć ale ja wiedziałem że to nie jest dobry pomysł żeby jej to mówić..

- Nie, to nie był dobry pomysł, po co ja ci to mówiłem. Jestem dupkiem, przecież ty nic do mnie nie czujesz. Boże, jaki ja jestem bezmyślny. Wszystko zepsułem, wszystko. – Przeczesałem ręką włosy i wstałem z krzesła, wtedy Emiliy chciała coś powiedzieć, lecz pielęgniarka weszła do Sali.

- Musi pan już wyjść, jednak pierwsze idziemy na badania. – Powiedziała pielęgniarka

- Justin! – krzyknęła. Wtedy odwróciłem się za siebie i ujrzałem jej piękne Brązowe oczy, wyglądała jakby zaraz miała zacząć płakać. Wtedy zrozumiałem, że może to nie koniec.

- Proszę nie krzyczeć Pani Evil, bierzemy teraz panią na badania. Może to trochę potrwać więc proszę poczekać na korytarzu proszę Pana.

– Powiedziała pielęgniarka i zaczęła wyjeżdżać z łóżkiem Emiliy z Sali. Wtedy chwyciłem jej dłoń i przyłożyłem do mojego policzka.

- Justin, boje się. – Powiedziała a z jej oczu spłynęła jedna łza.

- Nie płacz wszystko będzie dobrze, zobaczysz. – Pocałowałem jej dłoń i lekko opuściłem.

- Kocham cię. – Powiedziała, a w jej oczach było widać szczerość.

- Też cię kocham. – Odpowiedziałem, a ona zniknęła za drzwiami. 


*Godzinę później*


 Tą godzinę spędziłem u taty w pokoju. Za dużo się nie odzywałem bo myślałem cały czas o Emiliy.

- O czym tak myślisz? – zapytał mnie Tata. 

- Nieważne. – Odpowiedziałem sucho. 

- Wiem że coś cię dręczy, może mi wszystko powiedzieć. Czy znów chodzi o tą dziewczynę?

- Czy ty mi czytasz w myślach? – Uśmiechnąłem się lekko.

- Jestem twoim ojcem, wszystkiego się domyśle.

- Powiedziałem jej że ją kocham.

- To wspaniale a ona co powiedziała? – ucieszony zapytał

- Że też mnie kocha – uśmiechnąłem się

- To co ty tu robisz powinieneś być przy niej – dodał

- Jest na jakiś badaniach chyba już od godziny – spojrzałem na swój telefon by sprawdzić godzinę

- To co ty jeszcze tutaj robisz idź zobacz – uśmiechnięta tata poklepał mnie po ramieniu, nie jestem pewien czy mnie odwrzeszczał czy tylko zasugerował ale nie ważne, wstałem z krzesła i poszedłem zobaczyć co z Emiliy




Emiliy POV* 




Chciałam wstać i sie mocno do niego przytulic, ale nie mogłam pielęgniarka od razu zwróciła mi uwagę bym sie nie ruszała, patrzyłam tylko jak Justin odchodzi. Po chwili znajdowałam sie w innej sali w której było chyba 3 lekarzy, nie widziałam dokładnie bo pomieszczenie było trochę przyciemniony. Jeden podszedł do mnie i zaczął o wszystko wypytywać jak sie czuje, jak sie to stało itd. jak ja nie lubię szpitali czułam sie jakby mieli mnie pociąć na kawałki leżąc na łóżku szpitalnym w ciemnym pomieszczeniu, to było przerażające. Po godzinie skończyli mnie badać dali mi środki przeciw bólowe i wróciłam do swojej sali. Byłam bardzo zmęczona tym wszystkim chciałam zadzwonić po Justina ale nie zorientowałam sie jak szybko zasnęłam. 




*dwie godziny później* 




Obudziłam ,a kolo mojego łóżka na krześle spal Justin trzymając moja rękę. Poprosiłam pielęgniarkę która sprawdzała moje wyniki, by go przykryła kocem. Uśmiechnęła sie po czym to zrobiła. Nie chciałam go budzić tak słodko wyglądał jak spal aż za spokojny jak dla mnie. Pielęgniarka wyszła a ja siedziałam w ciszy do póki Justin się nie obudził.

 -Justin...- powiedziałam cicho widząc ze się budzi

-Emiliy..wszystko w porządku coś cie boli, chcesz coś do picia?- wstał szybko z krzesła i zaczął sie wypytywać, był taki troskliwy

-Nie wszystko dobrze spokojnie nic takiego się nie stało byłam na tych badaniach i bałam sie wyników ale wszystko jest w porządku - uśmiechnęłam się lekko 

-To dobrze na pewno nic nie chcesz? - pocałował mnie w czoło

-Nie dziękuje - znów sie uśmiechnęłam, przy nim zawsze się uśmiecham

-To dobrze jak byś cos chciała to mów - odpowiedział a ja się zaśmiałam

-Dziękuje za to ze jesteś

 -Nie masz za co dziękować to dla mnie sama przyjemność, pamiętaj zawsze będę przy tobie - popatrzył na podłoge a później na mnie aż nasze oczy się spotkały, te jego czekoladowe oczy można było z nich wyczytać każde uczucie ale nie tym razem to uczucie jego obecności przy mnie było wspaniale nie za długo go znałam ale można o tym powiedzieć ze to miłość od pierwszego wejrzenia, nie wiem może jesteśmy sobie przeznaczeni, dobrze ze mnie zobaczył tej nocy nie wiem nikt tego nie wie.

- Mam coś dla ciebie – uśmiechną się od ucha do ucha i wyszedł z sali. Wrócił po chwili z wielkim bukietem czerwonych róż ich chyba było z 50 jak nie więcej 


-Ojej…- zakryła swoje usta dłońmi z wrażenia a Justin nie przestała się uśmiechać 
– Są piękne dziękuje- wzięłam je i odłożyłam obok mojego łóżka 
- Piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny – chwycił mnie za rękę i zbliżył się do mnie aż nasze usta się złączyły w namiętny pocałunek.  





__________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Wreszcie ten oczekiwany rozdział  :) Przepraszamy...Przepraszamy bardzo za TAK długa nieobecność ale nie mogliśmy sobie poradzić z zorganizowaniem czasu bo mnie praktycznie w domu nie ma, mam  same dodatkowe godziny w szkole przygotowania do egzaminu i z tego bardzo późno wracam ze szkoły...Marta (Ziemniak) miesza w Niemczech i am z nią utrudniony kontakt...
MAM NADZIEJ ŻE NAM TO WYBACZYCIE :/ 

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 13



Nie musiałem długo czekać by się dowiedzieć.

Do szpitala wszedł Joh który trzymał Emiliy na rękach. Szybko wstałem z ławki i pobiegłem w ich stronę.

- Justin! Dobrze że jesteś –powiedział Joh

- Co się stało!? – przestraszony szybko powiedziałem, Emiliy przecież nie chciała jechać do szpital

- Evil pokłucia się z Jimmym coś mu powiedziała on się wkurzył i rzucił  poduszką w jej ramie, prosiła żebym ją tu przywiózł – tłumaczył a Emiliy cała się trzęsła

- Poczekaj pójdę po lekarza. Trzymaj się Emiliy wszystko będzie dobrze – powiedział i pobiegł do najbliższego lekarza

-Dzień dobry, tam jest moja dziewczyna jest bardzo poparzona mógłby pan się nią zająć?

- Jasne ! Pielęgniarka proszę szybko o wózek! – wykrzyknął a po chwili pojawiła się kobieta z wózkiem inwalidzkim i ruszyliśmy wszyscy do Emiliy

- Daj pomogę ci ja posadzić- powiedziałem do Joha i chwaciłem ją

- Ała...! – wrzasnęła z bólu

- Spokojnie jestem tu – uspokoiłem ją

- Zawieź ją do pokoju 19 tam zrobimy wszystkie badania. Jak się to stało? –powiedział lekarz do pielęgniarki z zwrócił się do nas

- No to tak... Mieliśmy imprezę przy ognisku i jak to impreza wymknęła się z pod kontroli. Emiliy stała blisko ogniska ktoś coś wylał na ognisko a to wybuchło ona stała za blisko – odpowiedział Joh

- Dobrze dziękuje. Do widzenia – lekarz poszedł za pielęgniarką

Kobieta ruszyła z Emiliy do pokoju wskazanego przez lekarza. Ja i Joh chwile jeszcze rozmawialiśmy. Powiedział że musi wrócić do domu i pytał mnie czy zostanę przy niej. Ja oczywiście się zgodziłem. Joh poszedł a ja czułem się winny bo wiedziałem że to moja wina gdybym nie uciekł z domu i nie spotkał Emiliy z Ashley nie było by tu mojego taty i Emiliy. Wszystko to moja wina. 


Emiliy POV* 


Gdy powiedziałam  Johowi żeby zawiózł mnie do szpitala on szybko wstał ubrał kurtkę, chwycił kluczyki z samochodu i wziął mnie na ręce. Wcale mi to nie pomagało jeszcze bardziej bolało a do tego jeszcze moje rany na nadgarstku. Wyszliśmy z domu Joh podszedł do auta posadziła na miejscu pasażera a sam zajął miejsce kierowcy. Do szpitala dojechaliśmy po 5 minutach. Joh Zaparkował jak najbliżej wejścia i znów wziął mnie na ręce , a po chwili znaleźliśmy się już w szpitalu.

- Justin! Dobrze że jesteś – powiedział

- Co się stało?! – przestraszony powiedział Justin. Gdy usłyszałam jego głos od razu zrobiło mi się lepiej ale i tak ból nie ustawał. Przy nim czuje się inaczej niż przy kimś innym tylko on tak na mnie działa uspokaja mnie.

- Evil pokłucia się z Jimmym coś mu powiedziała on się wkurzył i rzucił  poduszką w jej ramie, prosiła żebym ją tu przywiózł – tłumaczył  a ja już nie mogłam wytrzymać bólu przeszywającego moje ciało

- Poczekaj pójdę po lekarza. Trzymaj się Emiliy – pobiegł wzdłuż korytarza. Chwile rozmawiał z lekarzem a po chwili przyjechała pielęgniarka z wózkiem na którym mnie posadzili.



- Daj pomogę ci ja posadzić- powiedział Justin i wziął mnie z rąk Joha 

- Ała…! – wrzasnęłam z bólu

- Spokojnie jestem tu – uspokajał mnie nawet nie musiał nic mówić wystarczy że jest 

- Zawieź ją do pokoju 19 tam zrobimy wszystkie badania. Jak się to stało? –powiedział lekarz do pielęgniarki z zwrócił się do chłopaków

Miałam nadzieje że Joh z Justinem coś wymyślą. Mnie pielęgniarka zawiozła do nie dużego pokoju. Pielęgniarka pomogła mi położyć się na łóżku, ledwo ledwo ale udało się.

- Może pani ściągnąć koszulkę ? – zapytała kobieta a ja próbowałam ją ściągnąć

- Nie dam rady, nie mogę się ruszyć wszystko mnie boli  - powiedziałam

- Dobrze ja ci pomogę, ale niestety muszę rozerwać Pani koszulkę bo jak widzę nawet nie da sobie pani rady inaczej – powiedziała

- Dobrze – dodałam krótko chodź tego nie chciałam to jest..raczej była moja ulubiona bluzka

Pielęgniarka wzięła nożyczki i zaczęła ciąć materiał odkrywają moje obolałe ciało.

- Już skończone – uśmiechnęła się

- Dziękuje od razu lepiej ale szkoda mi było tek  bluzki bardzo ja lubiłam – żaliłam się

- Spokojnie na pewno ci nie będzie potrzebna po jakimś czasie – zaśmiała się

- Do czego pani zmierza ? – zdziwiona zapytałam

- Chodzi mi o pani chłopaka bardzo się troszczy o Panią

- Jakiego chłopaka ?

- Tego co zawołał doktora Browna  - odpowiedziała podpinając mnie do różnych urządzeń

- To nie jest mój chłopak – głośno powiedziałam gdy zorientowałam się o co chodzi

- To mąż ? – dodała

- Nie to jest tylko kolega – już spokojnie powiedziałam

- Mam nadzieje że kiedyś będziecie razem pasujecie do siebie. Mówi to prywatnie nie jako lekarz – uśmiechnęła się

- Kto wie co się wydarzy – zamyślana położyłam głowę na nie zbyt miękkiej poduszce 

 - Może pani mi mówić po imieniu. Krysten – uśmiechnęła się

- Evil, Dziękuje – odwzajemniłam uśmiech a przez drzwi wszedł doktor Brown

- Dzień Dobry, ponownie to jak to się stało ? – zapytał trzymając w ręce kartę pac jęta

- No... – nie wiedziałam co powiedział bo też nie wiem co wymyślili Joh z  Justinem – Nie wiem... nie pamiętam

-  Tak myślałem – to jak wiedział po co się pytam nie ogarniam czasami ludzi – Jak wiedze nie masz zbyt dużych oparzeń ale nie można też tego zlekceważyć damy ci leki przeciw bólowe i oczyścimy ci skórę by nie dostało się zakażenie . Panno Krysten proszę o podanie tabletek przeciw bólowych i przemycie oparzeń. Wrócę tu za godzinę i zobaczymy co dalej – wszystko szczegółowo wytłumaczył i wyszedł

- Czy on zawsze tak dużo gada ? – zaśmiałam się do Krysten

- Czasami tak mam, trzymaj połknij tu masz wodę – powiedziała i podała mi leki

- Fuu...jakie to nie dobre – skrzywiałam się jak połknęłam tabletki myślałam że to wypluje

- Może nie dobre ale działa za 10 minut będę idę po gaze i wode by przemyć ci oparzeni – uśmiechnęłam się i przeszła przez drzwi

Po chwili do pokoju wszedł Justin. Ucieszyłam się.

- Hej mogę wejść? – zapytał stojąc w progu

- Jasne wchodź – ucieszona powiedziałam ale zapomniałam że jestem bez koszuli więc szybko owinęłam się  kocem

Justin szedł powoli wzdłuż pomieszczenia tak jakby bał się podejść do mnie. Ale w końcu podszedł i usiadł na krześle postawionym obok łóżka. Siedzieliśmy chwile w ciszy każdy z nas patrzyła się w inna stronę, Justin z opuszczoną głową na podłogę a ja w sufit ale Justin postanowił ją przerwać.

- Przepraszam – mruknął nie patrząc na mnie

- Za co ? – zapytałam

- Za to że tu jesteś – dalej się na mnie nie patrzył

- Ale to nie twoja wina – zdziwiona powiedziałam

- To moja nic by się nie stało gdybym nie wyszedł z domu i was nie spotkał – dalej się na mnie nie patrzył

- Nie mów tak to nie twoja wina, nic nie dzieje się bez powodu pamiętaj, widocznie tak miało być nie wiemy co się zdarzy – próbowałam mu to wybić z głowy on cały czas się obwiniał

- Ale mogło być inaczej, mogłabyś tu teraz nie leżeć cała poparzona  - powiedział zdenerwowany

- Trudno stało się, wszystko będzie dobrze i nigdy to nie będzie twoja wina, poparz na mnie – Justin podniósł głowę a jego czekoladowe oczy spotkały moje – gdyby nie to kto wie może nawet by teraz się nie znaliśmy, nie zbliżyliśmy się do siebie

Do pokoju weszła Krysten z mała szmatką i miską wody.

- Przepraszam ale musi pan z tą wyjść – powiedział i postawiła wszystko na stoliku

- Oczywiście tylko jeszcze jej cos bardzo ważnego powiem – poważnie odpowiedział

- Dobrze 5 minut – wyszła

- Emiliy musze ci cos powiedzieć od dawna chciała ale się bałem więc mówię ci to teraz...Emiliy ja...






______________________________________
Hej kochani :) Jest tylko jedna animka bo nie mogłam znaleźć drugiej ale ważne że rozdział jest macie taki jakby prezent od nas. To tak wesołych świąt i super sylwestra ;***  CZYTASZ=KOMENTUJESZ