Obudziłam się z ciemnym pomieszczeniu nie widziałam niczego
aż do chwili gdy otworzyły się jakieś drzwi i oślepiły mnie światło wpadające
przez nie. Widziałam nie wyraźnie, głowa dalej mnie nie bolała od uderzenia,
przed mną ukazał się dobrze zbudowany mężczyzna
w skórzanej kurtce i białej koszulce nie powiem że nie był przystojny…chwila,
chwila co ja gadam…chyba mocno dostałam w tą głowę, koniec. Podszedł do mnie i
podniósł mnie i posadził na krześle po czym mnie do niego przywiązał.
Próbowałam się wydostać ale na ci on tylko się zaśmiał.
- Z czego się śmiejesz
gnoju ?! – wrzasnęłam
- Z ciebie ślicznotko – chwycił mnie za podbródek bym na
niego popatrzyłam a ja splunęłam mu na twarz – Suka pierdolona – uderzył mnie w
twarz
- Zostaw ją, nie chce jej martwej – znam ten głos kto by
inny
- Ashley – dodałam
- No jasne że jak kto by inny stęskniłaś się? – oparła się o
krzesło na którym siedziałam
- Czego ty kurwa jeszcze chcesz ! Załatwiliśmy już wszystko,
miałaś mi dać spokój !
- Nie było takiej umowy, uratowałaś swojego chłoptasia i
tyle, ale to nie znaczy że ci dam spokój. Teraz mi się wydaje że on upija się w
domu i ma w dupie gdzie ty jesteś, nie sądzisz? – nie odezwałam się ani słowem
– Tak właśnie myślałam – uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku drzwi zatrzymała
się na chwile
- Zajmij się nią Cris, rób co chcesz tylko jej nie zabij
przyda się nam jeszcze – powiedziała do Crisa i wyszła a on zbliżył się do mnie
i przejechał ręką po moim policzku, które było mokre od łez, właśnie od łez w
tym momencie się bałam jeśli chłopcy leżą upici w domu i nie mam kontaktu ze
światem
- Zabawimy się trochę kotku – wyszeptał mi do ucha i
zaklejał mi usta taśmą bym siedział cicho po czym położył mnie na łóżku i
związał. Nie mogłam w to uwierzyć że zostanę zgwałcona. Cris zaczął obmacywać,
wierciłam się z nadzieją że coś to da. Włożył ręce po koszulkę i ja rozerwał po
chwili byłam już naga, krzyczałam wrzeszczałam próbowałam się wyrwać powtarzała sobie w głowę „Justin Gdzie
jesteś!” . Zawiązał mi oczy i szybko we mnie wszedł.
- Tak kochanie, krzycz sobie ile chcesz i tak nic ci już nie
pomorze jesteś teraz cało moja – poruszał się we mnie coraz szybciej łzy spływały
mi po twarzy jak wodospad, nie radziłam sobie z tym on nie przestawał, bił mnie
do tego.
Po 3 godzinach męczarni z nim wreszcie wyszedł z pokoju. Zostałam
sama naga i obolała, dalej była przywiązana i nie mogłam się ruszyć.
Justin POV*
Obudziłem się z kacem wszyscy jeszcze spali, obok mnie
leżało mnóstwo butelek po piwie, wódce i niedopałki petów. Głowa mi nawalała ze wytrzymać się nie dało. Poszedłem
szukać Emiliy ale jej nie znalazłem, wystraszyłem się bo nie wyszła by od tak w
środku nocy i to bez kurtki wisiała na wieszaku to było do niej nie podobne aż dziwne.
Szybko zacząłem budzić chłopaków.
- Wstawajcie szybko! Emiliy zniknęła! – wręcz krzyczałem po nich
by się ruszyli ale w tym stanie nie wiem czy cos zrobimy.
- Daj nam spokój, głowa mnie boli – odezwał się Joh
mamrocząc
- Nie rozumiecie że Emiliy zniknęła! – krzyczałem już tak
głośno by do nich to dotarło i widocznie się udało
- Co ty kurwa jaj sobie robisz?? – Joh szybko wstał
- Nie kurwa, no nie mam jej nigdzie a kurtkę zostawiła, co
najlepsze nie pamiętam co się wydarzyło przed ostatnie godziny – załamany powiedziałem
– Proszę znaczcie ją szybko
- Zrobimy wszystko co się, ty spróbuj się do niej dodzwonić
, załóżmy że ma telefony, a my chłopaki idziemy po sprzęt namierzymy ją –
odparł Jimmy
Mimo naszego stanu po mini imprezie
zrobiliśmy wszystko co się da. Dzwoniłem i dzwoniłem bez przerwy dalej nie
odbierała. Telefonu nie było słychać w domu więc musiała go mięć przy sobie
albo gosze…zabrali jej go.
- Znalazłem – wykrzyknął Jimmy – Jest u Ashley! Zbieramy się
Wszyscy wyszli i skierowali się do samochodów. Po 5 min już byliśmy pod
opuszczonym magazynem. Nie było żadnych samochodów nic martwa cisza, już różne myśli
chodziły mi po głowie że to nie tu nie zdołamy jej odszukać. Weszliśmy
bezszelestnie do środka, nikogo nie było, ale było niedopałki papierosów
jeszcze się z nich dymiło.
- Ktoś nie dawno tu był, Przeszukać to miejsce – powiedział Joh
Każdy chodził i sprawdzał drzwi razem ze mną. Nic nie było skierowałem
się do ostatnich nie sprawdzonych drzwi były zamknięte Jeskym kopnięciem je
wyrwałem z zawiasów, opadły na podłogę. To co tam zobaczyłem przeszło wszystkie granice. Emiliy leżała nieprzytomna
przywiązana i naga na łóżku , dlaczego to musiała się wydarzyć …kurwa dlaczego !
Podbiegłem szybko do niej i rozwiązałem.
- Emiliy…Emiliy, obudź się kochanie proszę….Emiliy – próbowałem ją
obudzić
- Jus…- otworzyła oczy
- Cicho kochanie nic nie mów – owinąłem ją moja bluzą i wiozłem na ręce – Chłopaki mam
ją! – krzyknąłem po czym oni szybko się pojawili .
- No, no, no kogo my tu mamy – zza pleców usłyszałem głos Ashley, przekląłem
pod nosem. Chłopaki dali mi znak bym ja stąd zabrała i tak zrobiłem. Wyszyłem z
budynku, położyłem ją na tylnim siedzeniu mojego auta ja siadłem za kierownice
i ruszyłem. Przez cała drogę patrzyłem się co chwile w lusterku na Emiliy.
Dlaczego ja na to pozwoliłam to nie miało się wydarzyć, nie zasługuje na nią,
nie umiem zapewnić jej bezpieczeństwa takiego jakiego chciała.
________________________________________
Hejka, jak pewnie widzicie zmieniło sie dużo mam nadzieje że i tez z rozdziałami się zmieni. W tekście mogą być błędy bo to piałam na szybko.. Jak ci się spodobał to skomentuj :)